Niewiarowicz, Roman: „Znajda”; Q 158
Öa *na Mokotów]; dalej wskażę®. Dobra. Gazu i Jadsism. Na rogu Rakowieckiej słyszę mała płacze. Jakieś szamotanie, odwracam się, a dziewczyna wyrywa się temu hyclowi i woła do mnie, żeby jej nie dać. Stop I W czym rzecz ? Kto jest ten pan ? Okazuje się, że go wcale nie zna. W pociągu się Jeszcze do niej przywalił, ona pierwszy raz w Warszawie^ a on niby ten dobrodziej, Źe posada, że tani hotel, że to 1 owo, ot takie tara czary, jak to zwykle, A w taksówce już facet na całego, BOGDAN No 1 oo, no 1 oo dalej ? FLOREK Ja gościa za mordę i won z taksówki. A ten drań zaczyna po kieszeniach szukać Jakby za spluwą. Ach ty... twoja była. Ja za kluczyk francuski i pęk gościa po kapelusiku. Kapelusik się trochę sdefasonował, aż się na dwa otworzył. Na ulicy ciemno, psa nie ma dokoła, małą do maszyny 1 gazu do domu. BOGDAN A z nim co ? FICREK Przepisowo. Klapnął pod latarnią. BOGDAN W porządku. FLOREK Jak się obudzi, to z miesiąc będzie robił okłady. Parszywiec. BOGDAN Kanalia. FLQRBK A widzisz. I co ty na to ? BOGDAN Załatwione Jak w przykazaniach. FLOREK Przecież jej nie mogłem samej puścić, 'Hakioh magików u nas nie brak. BOGDAN A ona tak się odrasu zgodziła tu do ciebie jechać? FLOREK Ledwie żyła ze strachu. Z początku nie chciała, alem przysiągł, źe innej rady nie na i że uczciwie myślę. BOGDAN I ona tak odrazu cl uwlereyła