Niewiarowicz, Roman: „Znajda”; Q 158
raz ją na oczy zobaczyłem. BOGDAN X już będzie miała dziecko. No wiesz. FLOREK Przestań raz z tym dzieckiem. Nie ma tu żadnego dziecka. Dziewczyna ma 16 lat, więc sama jeszcze dziecko. Kapujesz ? BOGDAN Niezupełnie. Bywały już wypadki, że w 12 roku się zdarzało. A u plemion murzyńskich to sam najlepszy czas. Ale tak normalnie... FLOREK A ja ci radzę, zostaw teraz murzynów. Nikt nie ma mieć dziecka, iylko radź co z nią zrobić. lak jej zostawić nie można, iy jesteś mądry chłop, to radź coś. BOGDAN Więc co mam radzić ? FLOREK Przecież jej nie wyrzucę. Coś trzeba wymyślać. Co dalej. BOGDAN A kto to w ogóle jest ? FLOREK A skąd ja mam wiedzieć ? BOGDAN Jak to nie wiesz? Na ulicy ją zna la złeś ? FLOREK Właśnie na ulicy. W mojej taksówce. BOGDAN W twojej. •• Czyś ty trochę nie zwariował ? FLOREK Daj sobie tylko powiedzieć. Bo to całkiem jak w kinie, BOGDAN Dobrze, ale po kolei, wolno 1 wyraźnie, bo wyjdę. FLOREK Dobrze. Słuchaj. W wigc tak: stoję przed dworcem 1 czekam na psażerów. Poznań przyszedł, przede mną dwie taksówki ruszyły, jeszcze jakiś sałata poczłapał, na mnie kolej, a tu nic. Do krakowskiego jeszcze cztery godziny, myślę sobie, co będę czekał, na dziś dość, wracam do chałupy. Chcę ruszyć a tu nagle podchodzi jakiś starszy burżuj a panienką, córka myślę, ł bo niby taki troskliwy. Ubrany jakby go zamówili a nie odebrali. Napiwek pewniak, siadają. Gość powia—