Rittner, Tadeusz: Odwiedziny o zmroku; Q 399
- 15 Pani: A jednak, czy pan nie czuje, że właśnie z tego składa się życie! (cicho) Niech mi pan da r^kę, proszę. Niecił mnie pan nie zacznie nienawidzieć za to, że mnie pan teraz kocha! Pan: (Drżąc) Niech się pani zmiłuje...! Pani Tylko teraz, powiedziałam, tylko teraz... Ręka pana jest jeszcze gorętsza, niż przedtem. Pan: (jak wyżej) To ból... Pani: (cicho) ... albo namiętność. W końcu wszystko to jedno, niech mi pan wierzy. Silne życie! Gdy pan wszedł do pokoju, wiedziałam w tej chwili: ten człowiek żyje! (w zachwycie) Jakie to ładne! Pan: (prawie z gniewem) Pani jest okrutna! Pani: (uśmiechając się) Nie, tylko nie chcę się pozbawiać życia. Pan jest okrutny dla samego siebie. Niech pan uważa: jutro może pan nie będzie już żył. A z pewnością nie tak silnie, jak dzisiaj. Może oboje będziemy jutro lalkaM. Napewno! Na tym miejscu, gdzie pan teraz siedzi, siedziała przed godziną marionetka. Naprawdę, ładnie ubrana lalka, z łysiną i monoklem. I z tą lalką przeżyłam kilka lat, tak, kilka lat! p an: Jest zupełnie ciemno... p a ni: (namiętnie) Na szczęście - jest ciemno!