Rittner, Tadeusz: Odwiedziny o zmroku; Q 399
- 13 słowa, niech pan powie tylko : "głos kobiecy", nic więcej, nie mój głos, nie! Pan: Tak, przyznaję... Pani: (prędko, z zadowoleniem): Dziękuję (z nerwowym śmiechem): Chociaż pan to tak dziwnie powiedział "przyznaję", tak jakby to była wina... Pan: Wybacza pani, jestem pani bardzo wdzięczny. I przyznaję, że to nie tylko pani głos... Ale wszystko, wszystko! Atmosfera tego pokoju...który jest przepełniony panią, cała pani istota... I mówię: "przyznaję", bo odczuwam to, mimo wszystko, jako winę! Pani: (jak wyżej) z dziwni mieszaniną przekory, zmysłowości i zadowolenia): A ja mówię mimo wszystko: dziękuję, dziękuję! Pan: W czym leży wina, nie wiem... Mam tylko takie uczucie... Ono jest we mnie. (znów gwałtownie) Czy już nie powiedziałem pani prawdy? Czy można powiedzieć coś więcej? Całą moją wewnętrzną istotę wydobyłem na wierzch. Przedtem przyszedłem tu z wielkim smutkiem (ostatnie słowa wypowiada tak, jakby mu żal było tego smutku). Pani: (panuje nad sobą wyczekująco): Pan go tu przecież nie stracił. Pan: (z prawdziwą rozpaczą): Nie, nie to właśnie! (ciszej) To jest ... (przezwyciężając się)