Rittner, Tadeusz: Odwiedziny o zmroku; Q 399
- 7 od tego czasu jestem w takim stanie, że nie wiem, gdzie jestem, z kim mówię... Pani: (która go obserwuje z głodną ciekawością,prędko, bezlitośnie): Tak, tak, naturalnie... na pewno. Proszę, niech pan siada. (Pan waha się, więc podaje mu rękę; trochę cieplej, z naciskiem) Proszę! Pan: (siadając mimowoli): Dziękuję, może chwileczkę (nerwowo) ale długo nie mogę... Pani: Ma pan coś do załatwienia. Pan: Już po pogrzebie. Przed tygodniem, była zdrowa... a teraz ... Kie, nic nie mam do... ale (zrywa się) \ Pani: Co to znaczy? (chwyta jego rękę) Pan: Pani jest bardzo dobra, ale ja nie znoszę towarzystwa. •. Pani: Tu przecież nie ma żadnego towarzystwa. Niech pan zostanie. Pan ma gorączkę. Ręka pana jest taka ciepła... Pan: Nie mam gorączki, ^resztą, może...Mnie wszystko jedno! Pani: Czy pan nie ma pozatem nikogo? Pan: Nie wiem, nie...O co pani pytała? Mam kilku kole-