Rittner, Tadeusz: Odwiedziny o zmroku; Q 399

- 2 ­Pani: Przyjaciel; Pani: Prz y j aci el Pani: Przyjaciel Pani: Przyjaciel; Pani: Przyjaciel; Pani: Przyjąć iel Pani Czy to u ciebie jest już najwyższy stopień roz­drażnienia? Czy ty nie um iesz czasem wybuchnąć złością po prostu? Czy nie umiesz rzucać meblami, bić pięścią w stół albo przynajmniej krzyknąć... (zdesperowany) Ten ton, ten toni Wszystko już zniosę, tylko tego tonu znieść nie mogę! Zawsze mówisz w ten sposób, gdy się nudzisz... Czy musisz mówić takim płaczliwym głosem? Gdy ja się nudzę, nie przeszkadzam nikomu. Siedzę spokojnie i innych zostawiam w spokoju. Ale twoje nudzenie się jest agresywne, wrogie w stosunku do innych . Ty robisz wszystkich odpo­wiedzialnymi za to, że się nudzisz. ... Wpadło mi na myśl... (uspokojony) Co takiego? ... że muszę już zacząć się ubierać. A tobie także radzę, abyś poszedł przebrać się do domu. ... Nie rozumiem. ... Jeżeli chcemy iść na ten bal artystów... (bardzo zdziwiony) Chcemy. Jeżeli nie masz ochoty... (ze spokojną rozpaczą) Można ze•skóry wyskoczyć! Pytam się ciebie przedwczoraj, czy idziemy na bal artystów. Nie. Powiedziałaś, że nie masz ochoty. Powiedziałam, że nie mam sukni! Przyjaciel: ... U was - to przecież to samo... a teraz.

Next

/
Oldalképek
Tartalom