Szaniawski, Jerzy: Zegarek; Q 398

- 13 ' ­Chłopiec zadłużył się, trzeba było szybko dług zapłacić - siostra nie miała pieniędzy- no i (Po chwili) Pan milczy... Proszę pana! Opowiadam jak było, nie chcę postępku siostry mojej bronić usprawiedliwiać. Spełniam swój obowiązek: mówię, co mi powiedzieć kazano. Jan: Czy... mąż siostry pani - pan Arten wie o tym? Pani: Kie, mąż jej nie wie o niczym. Kie miała odwagi powiedzieć tego mężowi. Jan: Kie powiedziała... Hm... Pani: Stary Arten od pięci- u lat co niedzielę chodzi na jej grób i zanosi jej kwiaty. Kie...on nie wie o niczym. Jan: Proszę pani! Historia z zegarkiem została wy­jaśniona. Kia człowieka obcego, który w tym udziału nie bierze, to byłoby dosyć: ciekawość zaspokojona - i koniec. Ale dla mnie? Mnie słowa pani dały niewiele. Pani: Kiewiele? « Jan: Tak. Bo i cóż? Wyrzutów sumienia nie miałem i nie mam. Więc nic się nie zmieniło i po wyjaś­nieniu pani. Od tamtej pamiętnej chwili byłem, jak na człowieka młodego - trochę za mało... wesoły. W tej chwili weselszy nie jestem. Wciąłbym,żeby zamiast pani - powiedział mi stayy Arten: "wiem już, zegarka nie ukradłeś". I cóż teraz po tym wyjaśnieniu? Ten stary człowiek myśli o mnie,żem kanalia i myśleć tak będzie do

Next

/
Oldalképek
Tartalom