Szaniawski, Jerzy: Zegarek; Q 398
- 14- śmierci... E nie... Musimy to jakoś załatwić, panie szefie! (Po chwili) Zacny był człowiek... Tylko niepotrzebnie zabawił się w sędziego śledczego... zarzuci mnie tak zwanym "krzyżowym ogniem pytań", oszołomił mnie, ogłupił, coś tam pamiętam, jąkałem, nie mogłem wybrnąć... Oskarżał mnie z tak zwaną "nieubłagani logiką". Zabawił się w psychologa - był bystry - był niemal jasnowidzem. Szkoda, że był tak bystry,jasnowidzący wobec mnie, a nieco stępiały i krótkowzroczny wobec ... Złośliwość pana - przyznaję - usprawiedliwiona. Ech, czy jestem złośliwy? Tak tylko. (Po chwili( Nie! Ja muszę mu wszystko wyjaśnić! Z jakiej racji ma dalej myślećj że ukradłem zegarek. Dosyć! Tyle lat... dosyć! Pan zamierza powiedzieć mu, że... On tak kochał swoją żonę... Ja muszę tę sprawę nareszcie wyjaśnić! (Spokojnie, poważnie, z godnością) Proszę pana. Powtarzam: spełniłam swój obowiązek. Powiedziałam panu to, co kazała powiedzieć moja siostra. Od sle bie dodałam mało: powiedziałam tylko, że siostra moja była nieszczęśliwa i że pan Arten kochał i... kocha bardzo swoją żonę. To wszystko. Mówi pani, że dodała mało. iEa rozumiem,że powiedziała pani od siebie - dużo. Rozumiem. Ale... trudno... Żegnam panią. Dziękuję. Idzie pan do Artena? Tak, idę do mego szefa wyjaśnić mu sprawę.