Świętochowski, Aleksander: Błazen; Q 397

- 13 ­Michał: Justyna: Michał: Justyna: Michał: Justyna: Kto pozajeżdżał moje dziedziczne majątki, a teraz mnie z nich w imię oszczerstw i gwałtu wywłaszcza Nie lękaj się, mnie je zwróci. Tobie? Jakto? Dlaczego tobie? Skądże... Może prosiłaś go?!... Nie. Więc sk^td wiesz? Kradzieży na mnie chce udarować ciebie? Gzy sen nade mn** się pastwi? Justyno, wytłumacz mi, bo... (wchoćfci Ambroży) (oddalając się) Łatwo zgadniesz. Scena V. MICHAŁ i AMBROŻY. Michał: Ambroży: Michał: Aiibroży: Michał: Ambroży: (osłupiony) Łatwo zgadnę... Sługa pański. (dziko) Ha! zgaduję!... (do Ambrożego) Pan tu, któż mojej sprawy broni? Już ją obręniłem, za godzinę dowiem się, czy szczęśliwie, bo sąd zamknął się na długą nara­dę, a tymczasem przychodzę do pana od wojewody. Od kogo? Więc pan jesteś jego, nie moim patro­nem. Owszem, pańskim i dlatego właśnie przyjąłem rolę pośrednika.Wojewoda proces wygra.

Next

/
Thumbnails
Contents