Sobieski emlékkönyv. Sobieski III. János lengyel király halálának 300. évfordulója alkalmából rendezett konferencia anyaga - Komárom-Esztergom Megyei Önkormányzat Levéltára Évkönyvei 5. (Esztergom, 1999)
Dorota Várnai: Postać Sobieskiego w oczach mu wspólczesnych
postąpitby według jego woli. Podczas bitwy pod Parkanami także przebywali w obozie posłowie Thökolyego i, według Sobieskiego, bardzo się obawiali, że Turcy zwyciężą Polaków, „teraz zaś nie wiem, jeżeli się tym prawdziwie cieszą ale że katolicy, to być może" - pisze król. Wydarzenia, jakie zaszły w międzyczasie, bardzo niekorzystnie wpłynęły na dalsze stosunki. Wojska litewskie z opóźnieniem, już po bitwie wiedeńskiej przybyły na ziemię węgierską rabowały i grabiły na terenie Górnych Węgier. Sobieski zapisał 20 paździenika, że Thököly wysłał posłów, ale zachowanie wojsk litewskich przeszkodziło w rokowaniach. Czytamy dalej: „Ten naród ustawicznie ręce wznosi do P. Boga za nami, nam sie w protekcję oddaje, w nas wszelką pokłada nadzieję - a ich za to ścinać? A jeszcze tych, którzy nas tu żywią i żywić dalej będą! Pod miastami tureckimi harcować, nie ubogich robaków ziemnych zatracać! " W tym samym liście czytamy, że posłowie donieśli wodzowi, że grabieże wojsk litewskich przebiegały bez wiedzy króla polskiego. W liście tym znajdujemy jeszcze dwie ciekawe uwagi dotyczące Węgrów. Pierwsza dotyczy informacji, że w sobotę, w dniu bitwy pod Wiedniem, sułtan turecki zażądał, by Thököly znajdował się u jego boku, ale wódz kuruców spóźnił się i bitwę oglądał ze wzgórzy. „Komisarze jedni tego zapierają, a drudzy wmawiają, że umyślnie spóźniał, aby byl żadnej nie dał do niechęci i nieprzyjaźni nam okazji" - pisze Sobieski. W tym samym liście donosi żonie, że Węgrzy są bardzo niezadowoleni z wizyty złożonej przez nich u Karola Lotaryńskiego i otwarcie mówią, że „Jeśli chcą, abyśmy odstąpili od protekcji tureckiej, niechże weźmiemy polską i niech jedno z nimi będziemy!" Po tej wypowiedzi jeszcze raz zaznaczyt Sobieski, ze podejmie się rou mediatora między nimi. Król z prawdziwą obawą obserwował poczynania Thökolyego. Chciał mu pomóc, ale perspektywa dojścia do porozumienia coraz to się kurczyła. W listach pisanych w następnych dniach skarży się często na Thökolyego, irytuje się jego postępowaniem: „Z Tekolim też dotąd żadnej nie masz konkluzji" — pisze. „Szalony człowiek doczeka się dla rej zwłoki swej zguby". W liście z 30 października czytamy, że dwór cesarski już w ogóle nie chce rokować z posłami Thökolyego, choć „prawda, że Tekoli winien sobie sam wiele, że rady mojej słuchać nie chciał, że zwłóczył ...i ostatniej, która należała, przed się nie wziął rezolucji. Nie wiem, do czego ostatnia przywiedzie go desperacja" - pisze Sobieski. Choć rokowania napotykały poważne przeszkody, Sobieski szczerze żałował Thökolyego, który „ chory bardzo i niebezpiecznie " i „ wszyscy go już prawie odstąpili ". W innym liście król powątpiewa, czy uda mu się dojść do jakiegokolwiek porozumienia z Thökölyim. „Sam się, widzę, dobrowolnie zgubić chce". Wreszcie według listu z 6 grudnia król porzucił wszelką nadzieję na szczęśliwe rozwiązanie konfliktu. Rokowania zostały zerwane: „Jam jako jest zawiedziony przez przez cesarza ,t Tekolego, wypisać tego niepodobna. " Im trudniejsze były rokowania, tym bardziej pogarszały się stosunki pomiędzy Sobieskim a Thökölyim. Wojsko polskie oczekiwało od Węgrów kwater, żywności oraz możliwości spokojnego przejścia, ale idąc ziemią węgierską spotkały się z innym przyjęciem. Sobieski tak pisze o Węgrach: „Prawda, że z tym narodem trzeba sobie inaczej Niemcom było postępować; ale zaś i naród ten wielce niecnotliwy i okrutny. Tamci, co przy granicach tureckich, ludzie cnotliwi, ale tuteczni wisielcy wielcy. "