Sobieski emlékkönyv. Sobieski III. János lengyel király halálának 300. évfordulója alkalmából rendezett konferencia anyaga - Komárom-Esztergom Megyei Önkormányzat Levéltára Évkönyvei 5. (Esztergom, 1999)

Dr Lajos Szakács: Oswobodzenie Ostrzyhomia (10-28 października 1683 r.)

Przyjrzawszy się szykowi bojowemu możemy stwierdzić, że Bawarczycy wystawili sporą część swych 24 dział od północy. Utworzyli trzy rejony operacyjne, w których znajdowały się zapewne moździerze (ewentualnie moździerze przegrupowane) łub działa sposobne do oddawania wystrzałów „łupanych", równoległych z kierunkiem zachodnim odcinka murów. Na ówczesnych mapach autor szkicu bojowego oznaczył 14 dział (baterii). Na stanowiska artyleryjskie przygotowane na górze Sw Tomasza i górze Św. Jerzego przytoczono pierwszej nocy po jednej baterii. Następnego dnia kontynuowano obsadzanie stanowisk bateryjnych. 40 Analizując znajdujący się naprzeciw tych stanowisk odcinek murów wydaje się, że obsadzano tu taki typ dział, który jest zdolny razić silnym ogniem w kierunku prostopadłym, poczynając od gzymsu murów w dół, stopniowo powodując w murze wyłomy. Musiały to więc być moździerze lub hałbice i kilka dział o stosunkowo długich lufach. (Na mapie oznaczono stanowiska 21 baterii i armat.) Odtworzenie rozmieszczenia artylerii brandenburskiej i polskiej wydaje się najtrudniejsze, ponieważ autor wspomnień, naoczny świadek wydarzeń, wyższy oficer artylerii (może nawet sam dowódca artylerii, Kątski) w zapiskach podsumowujących działania prowadzone 20, 21 i 22 października informuje, że: „Armia przeprawiła się wraz z działami, by przygotować się do oblężenia. " Z innego źródła znowu, z pracy Wimmera dowiadujemy się, że wojska te pozostały na lewym brzegu, od strony Parkanów i raziły zamek ogniem przez Dunaj. Ówczesny szkic oznacza 10 stanowisk artyleryjskich. Znając miejsce zajmowane przez nich w szyku bojowym musimy jednak przypuszczać, że od strony południowej ustawiono nie tylko 3 armaty pułkowe Brandenburczyków, lecz znajdowali się tam też artylerzyści polscy, na prawo od jeziorka i przed nim, bo tylko stamtąd można było razić ogniem „łupanym", równoległym do zachodniego odcinka murów oraz silnym ogniem prostopadłym do odcinka południowo-wschodniego. Dzisiejszy artylerzysta mógłby pomyśleć, że trzy armaty pułkowe Brandenburczyków (regimentstück) były wyznaczone jedynie do osłaniania planowanych ataków piechoty na miasto wodne. Ale tu, na południowym odcinku szyku bojowego musiały się pojawić polskie kartaczownice (kartauny), w sile kilku sztuk (baterii). (Według naszych przypuszczeń mogła tu działać siła artyleryjska w ilości 10 dział.) Z opisu wynika, że rzeczywisty początek oblężenia wyznaczony był na 24 października, na godzinę 9. Pod osłoną ognia kryjącego poprzedniego dnia nie tylko piechota i oddziały inżynieryjne mogły wykonywać swoje zadania stosunkowo bezpiecznie, lecz można też było spokojnie przytoczyć pozostałe części baterii. Dzięki temu następnego dnia na godzinę 9 stanowiska armatnie były rozstawione tak gęsto, że można było ostrzeliwać zamek nie tylko ogniem gęstym, lecz także szybkim 41 , co nie tylko powodowało wielkie straty u nieprzyjaciela, lecz także osłabiało jego gotowość bojową. Obserwacja skuteczności ogniowej skłoniła, jak widać, dowódcę artylerii do odkomenderowania na górę Świętego Tomasza jeszcze tego samego dnia (24 października) posiłków artyleryjskich. Tego dowodzi zapisana w dokumentach liczba 10 dział i 8 moździerzy. Co więcej, możemy się domyślać, że na tym odcinku oblężenia (w tym pasie) trzeba było się poważnie zmagać z 40 Instalowanie baterii w tych czasach oznaczało instalowanie działa. Nie istniała bateria (kompania) pojmowana w dzisiejszym sensie. Gdy tworzono łańcuch stanowisk artuleryjskich, oznaczało to na ogół 6 dział i 1 moździerz. Nie było powszechne nawet ujednolicanie baterii pod względem kalibru. 41 Oznaczało to 15-20 strzałów na godzinę, na jedno działo.

Next

/
Thumbnails
Contents